Info
Ten blog rowerowy prowadzi czerkaw z miasteczka Marianowo. Mam przejechane 3732.80 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.39 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 9203 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Lipiec3 - 6
- 2015, Czerwiec7 - 7
- 2015, Maj13 - 6
- 2015, Kwiecień5 - 7
- 2015, Marzec6 - 8
- 2015, Luty5 - 6
- 2015, Styczeń3 - 19
>200
Dystans całkowity: | 1296.07 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 58:59 |
Średnia prędkość: | 21.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.78 km/h |
Suma podjazdów: | 4678 m |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 216.01 km i 9h 49m |
Więcej statystyk |
- DST 215.67km
- Czas 09:07
- VAVG 23.66km/h
- VMAX 50.99km/h
- Podjazdy 360m
- Sprzęt Kali
- Aktywność Jazda na rowerze
Spotkanie po środku :)
Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 15.06.2015 | Komentarze 0
- DST 210.11km
- Czas 09:37
- VAVG 21.85km/h
- VMAX 46.36km/h
- Podjazdy 1207m
- Sprzęt Kali
- Aktywność Jazda na rowerze
Na zlot
Piątek, 15 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 2
Witajcie,
W piątek rano razem z Jeloną ruszam na wschód, kierunek zlot !!!
Jazda idzie gładko, kilometr za kilometrem zbliżamy się do Rzewnicy :), Drogi prawie puste, aż do momentu kiedy to musimy przecisnąć się przez 9 kilometrowy odcinek DK10 pomiędzy Prostynią a Kaliszem Pomorskim - multum ciężarówek... W Kaliszu odbijamy bocznymi drogami do Mirosławca i później polnymi drogami ( wg GPS ) do naszego celu pośredniego :)
Mirosławiec jak sporo osób wie jest bardzo militarny, muzeum, pomniki no i poligon, o którym napiszę więcej :)
Po zrobieniu zakupów na ognisko ruszamy dalej drogą, którą wskazywał GPS z telefonu, wyglądała ładnie - jeziora, pola, lasy, jakieś lotnisko w okolicy Nadarzyc, a nawet dziwne wydmy się trafiły, na jednej Jelona zauważyła dziwny czarny obszar, nie wiadomo co to to było...Po kilku kilometrach zza zakrętu wyłania wieżyczka owego lotniska - zadowolenie wzrosło gdyż miały skończyć się grząskie piaski, a zacząć asfalt :). Nie minęły nawet 2 minuty i z busa zaparkowanego przy wieżyczce wyszedł jakiś człek i oświadczył nam, że zostaniemy zatrzymani za wtargnięcie na teren Lotniska Wojskowego ( zdziwienie ogarnia nas ), do tego wszystkiego dostajemy informacje o tym iż niedawno były tu zrzucane bomby ( właśnie na te niby wydmy ), pomyślałem sobie, że nas wkręca... mówił dalej - niedawno leciało tędy F16 i coś zrzucało !!! po tym już wiedziałem, że to na pewno wkręt, bo nasze F16 nie latają przecież :P. Po niedługiej chwili zszedł do nas jakiś wojskowy i kazał czekać na ochronę, oni nas odeskortują przez teren lotniska, tak nam powiedzieli. Przyjechali ochroniarze i wypytywali co, jak, dlaczego, którędy itp itd... mówili, że mogę nas zatrzymać, na dołek rzucić i inne strachy nam wywoływali... Jedziemy, wóz ochrony-Jelona&Ja. Wokoło pełno wojskowych, lądujący helikopter ( trafiliśmy na jakieś manewry ), sprzętu wojskowego od groma. Dojechaliśmy do stróżówki, gdzie czekała na nas pani oficer, policja i jeszcze chyba z dwóch ochroniarzy ( tyle ludzi, bo rowerzyści/terroryści zajechali :D ). Każą dać dowody - szukamy i oddajemy, zapraszają nas do małego pokoiku - idziemy... w środku pani oficer i notatki - spisują nas. Każą mi pokazać telefon - ŻADNYCH ZDJĘĆ NIE BYŁO??? ( pyta ochrona ) - "nie, nie było, nic z tych rzeczy panie władzo"... pokazuję zawartość karty SD - OK, CZYSTE - ulga :D. Notatki spisane, teraz policja... Zapraszają nas do auta - idziemy... W międzyczasie wyszło iż jeden z policjantów jest z Wałbrzycha - jak Jelona :D, jest mała karta joker :D
Zamykamy drzwi od radiowozu i słyszymy - NO TO CO ? PO 3-STÓWKI??? - tośmy oczy zrobili wielkie... - NIE NO DAMY PO 100 I NIŻEJ NIE MOŻNA - no jak mus to trza... Gdyby wojsko nie dało oficjalnego zgłoszenia to byśmy dostali tylko pouczenie.
To tak w skrócie opisana sytuacja z wtargnięciem na teren wojskowy i złamanie ustawy o zakwaterowaniu sił zbrojnych RP - art 79 :P.
Po przejeździe przez lotnisko docieramy do Kłomina - opuszczonej miejscowości, prawdopodobnie przez radzieckich wojaków.
Tu już nam się kończy czas... musimy się zebrać w sobie i cisnąć - wybieramy DK22, prędkość średnia nie schodzi poniżej 27 km/h. Na zlot docieramy około 23 bodajże, kiełbacha, piwko i rozmowy :)
To by było na tyle :D Do zobaczenia na trasie :)
Mapka
- DST 240.11km
- Czas 13:37
- VAVG 17.63km/h
- VMAX 56.78km/h
- Podjazdy 1783m
- Sprzęt Kali
- Aktywność Jazda na rowerze
Kotlina Kłodzka - 3 dni
Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 16.04.2015 | Komentarze 1
Na drugi weekend kwietnia ( 11-12.04.2015 ) razem z Jeloną zaplanowaliśmy trasę po Kotlinie Kłodzkiej, start we Wrocławiu w piątek na dworcu głównym Wrocław - pociąg na Bystrzycę Kłodzką :). Moje rowerowanie zaczęło się już w piątek z samego rana - wyjazd na pociąg do pracy i późniejszy przejazd na pociąg do Wrocławia. Do Poznania pierwszy raz od nie pamiętam kiedy jechałem pociągiem piętrowym, w którym zmieści się dużo rowerów :), przesiadka w Poznaniu i ruszam na miejsce spotkania, oczywiście pociągi są opóźniane przez remonty... Teraz już z Jeloną wskakujemy na Bystrzycę, a tam po przejechaniu 6-7 kilometrów trafiamy na miejsce pierwszego noclegu.
Rozbijamy namiot i zmęczeni całym dniem szybko zasypiamy, noc nie należy do najcieplejszych, ale za to poranek w pełni zrekompensował chłodniejsze chwile :)
Rankiem szybka rozgrzewka, rozciąganie i śniadanie czyli jogurt naturalny z płatkami musli, a do tego kilka plasterków żółtego sera i ruszamy w stronę Międzygórza gdzie chcieliśmy zobaczyć wodospad i miejsce jednego ze zlotów, udało się zobaczyć wodospad :)
Miejsce bardzo ładne, ale całości nie zwiedziliśmy, bo by czasu nam nie starczyło, jemy porcję frytek i spoglądając na mapę jednogłośnie wybieramy podróż przez góry szlakami mało utwardzonymi :). Przejechaliśmy przez całe Międzygórze i wkroczyliśmy na ścieżki leśne, a jako że nie mieliśmy mapy z oznaczonym szlakiem to za namową jakiegoś pana pojechaliśmy cały czas prosto... Mieliśmy trafić pod nadajnik na Czarnej Górze, a wyszedł nam zielony szlak przy nartostradzie. Do połowy wysokości mieliśmy ładną bezśnieżną drogę, ale...
... to się zmieniło, pchanie, wywracanie się towarzyszyło nam do samego zjazdu do miejscowości Sienna. W Siennej zjedliśmy obiad - duża pizza, zapytaliśmy o drogę na Stronie i pojechaliśmy na zakupy i poszukiwać noclegu, który znaleźliśmy w Nowym Gierałtowie jadąc wzdłuż górskiej drogi krzyżowej. Rozstawiamy namiot, robimy ognisko,
zjedliśmy kiełbaski i poszliśmy spać :)
Ranek dnia kolejnego - nie nastraja do wyjścia z powodu kropiącego deszczu oraz wszechobecnych ciemnych i niskich chmur... Śniadanie trzeba zjeść... powstaje arcydzieło - makaron z fasolą w sosie jogurtowym z chili - dostawa energii aż do biedronki w Lądku Zdrój ( postój na drożdżówki ). Jelona oprowadza mnie po uzdrowiskowej części miasta i udajemy się napić napromieniowanej wody, co by mieć siłę na przełęcz Lądecką - poszła nam bardzo dobrze :)
Zjazd z przełęczy w stronę Czech spokojny z powodu wszechobecnego piasku czy też osadu z kopalni bazaltu znajdującej się niedaleko. Za granicą jesteśmy bardzo krótko, taki tam przelocik :). Dojeżdżamy do Paczkowa na kolejne drożdżówki, robi się płasko i mniej zdjęć, jedziemy drogą 395, a na mapie 394 :P. W Strzelinie konsumujemy 2 duże pizze i ciśniemy z całkiem niezłą średnią do Węgier :)
Dalej to łapanie podwrocławskich gmin, wieczorny przejazd przez starówkę, wizyta na dworcowym McDonaldzie, Jelona odprowadza mnie na pociąg i odjeżdżamy... Mnie czeka jeszcze kilka godzin w pociągu, docieram do Stargardu z ponad godzinnym opóźnieniem i ruszam do domu rowerkiem - stąd 40 km różnicy między relacjami Jelony i moją :)
Jeszcze mapki pożyczone od Jelony :)
Dzień pierwszy
Dzień drugi
- DST 220.72km
- Czas 09:19
- VAVG 23.69km/h
- VMAX 44.15km/h
- Podjazdy 488m
- Sprzęt Kali
- Aktywność Jazda na rowerze
W końcu Gorzów !!
Sobota, 4 kwietnia 2015 · dodano: 04.04.2015 | Komentarze 6
Witajcie Bracia i Siostry :D
Od czasów niepamiętnych chciałem się dopisać do swoich zdobyczy gminę Gorzów Wielkopolski, ale zawsze coś się zmieniało i wybierałem inny kierunek... Nie tym razem !!! w końcu się udało :D
Dzień zaczął się leniwie i mgliście, potańczyłem chwilę ( zwlekanie się z łóżka ) wstałem na śniadanie - sałatkę z tortellini ( mama zrobiła :) ) nie mam zdjęcia więc zapożyczę coś z internetów:
Jelona może potwierdzić iż wygląda praktycznie tak samo :), pożywiłem się więc mogę zejść do piwnicy nasmarować łańcuch, zapinam sakwę i ruszam !!! Ruszam pierw na Pyrzyce, a z Pyrzyc starą dobrą 3-ójką cisnę do samego Gorzowa - pobocze bardzo szerokie, a jak się pobocze skończyło to ruch był na tyle mały, że można było sobie pozwolić na jazdę nawet środkiem drogi :). Zdziwiłem się tylko tuż przed Gorzowem - pomimo małego ruchu ( wszystko leci nową "Eską" ) stały tam panie, które "dopingowały" przejeżdżających :P
Jestem w Gorzowie, sprawdzam na mapce gdzie jest jakiś McDonald - kurde w centrum... na dworze chmury granatowe nadciągają, pojechałem na Orlen na 2xHot-Dog kabanos i dużą czekoladę :). Nie chciałem czekać więc ruszyłem w kierunku Dębna, ale znowu pod wiatr ( mooocny ), chmury idą w kierunku Dębna ( szybka decyzja ), a skręcę sobie w prawo ( miejscowość Wysoka ), znak na Myślibórz to jadę :).
Przez większość czasu jadę przez las, droga całkiem równa i asfaltowa, w końcu dopadają mnie deszczówki... ale jakże się ucieszyłem gdyż zaczął padać grad :D, przynajmniej nie zmoknę :P - oberwałem kilka razy w twarz ( przez 10 minut ), ale się opłacało, jadę dalej suchy :)
A to właśnie moja gradowa chmurka:
Wyjechałem z lasu, ale nie trafiłem do Myśliborza nie wiem jak to zrobiłem... znalazłem się na drodze krajowej nr 23 jakieś 5-6 km przed Myśliborzem. Jako, że miałem dużo czasu jeszcze postanowiłem cisnąć troszkę dalej i wylądowałem w rowie...
Taki tam spóźniony prima aprilis :P
Jako, że moje rejony są przeważnie płaskie ew. lekko pofałdowane to najładniejszymi widokami były chmury :) - cumulonimbusy ?
Lubię takie widoczki :)
Do domu dojeżdżam już po zmroku, łysy daje konkretnie po oczętach, mrozek nadchodzi chyba, ale ja mam jeszcze tylko 2 km do domu :)
I to koniec dzisiejszej opowieści, dziękuję i do zobaczenia na szlaku :)
Aaaa... Jeszcze mapka :) -Do zobaczenia :)
- DST 208.09km
- Czas 08:20
- VAVG 24.97km/h
- VMAX 46.27km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 520m
- Sprzęt Kali
- Aktywność Jazda na rowerze
Na południe po gminy
Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 1
Witajcie :)
Jako, że sobota ( przynajmniej rano ) zapowiadała się ładnie to postanowiłem, że wybiorę się na południe po kilka gmin.
Pierwszą gminę łapię za Choszcznem, blisko - na południe rzadko kręcę...Droga nr 160 wiedzie przez malownicze bukowe lasy pełne zakrętów, jesienią jest tam na prawdę ładnie :)
Obieram kurs na Dobiegniew, który początkowo miał być moim końcowym punktem wycieczki, ale jakoś się złożyło, że pocisnąłem dalej :). Pierwszy postój robię w Bierzwniku - wypijam soczek pomidorowy i strzelam fotkę klasztorowi cystersów :
Jadąc dalej udało mi się pierwszy raz wyruszając rowerem z domu przekroczyć granicę województwa, wylądowałem w Lubuskim, kierunek Drezdenko, przed samym Drezdenkiem jest miejscowość Klesno z pięknym 2 kilometrowym odcinkiem bruku, na szczęście można go ominąć jadąc trawnikiem z wydeptaną ścieżką :). Przejazd przez miasto jest całkiem krótki, zaraz za mostem, pod którym płynie Noteć, skręcam w kierunku Krzyża Wielkopolskiego, a tam przed samym Krzyżem niespodzianka - na drodze widzę Wilka :D :
Chcąc zdobyć jeszcze kilka gmin postanowiłem jechać przez Wieleń oraz Człopę, co znacząco wydłużyło moją trasę drogą krajową nr 22, ale po jakichś 10-12 kilometrach wjeżdżam w boczną dróżkę prowadzącą przez Drawieński Park Narodowy, gdyby nie deszcz to było by całkiem ładnie :)
Lecz pomimo chłodu i padającego deszczu wiosna rusza pełną parą :)
Na koniec wpisu zamieszczam mapkę oraz całą galerię :) Do zobaczyska :)
- DST 201.37km
- Czas 08:59
- VAVG 22.42km/h
- VMAX 44.39km/h
- Temperatura 0.0°C
- Podjazdy 320m
- Sprzęt Kali
- Aktywność Jazda na rowerze
Podróż po jedną gminę
Niedziela, 18 stycznia 2015 · dodano: 18.01.2015 | Komentarze 7
Witajcie :)
Ostatnio przeglądając portal zaliczgmine.pl przypomniałem sobie, że mam niezaliczoną gm. Bielice... Wczoraj sprawdzając pogodę zdecydowałem, że się wybiorę na małą przejażdżkę :)
Dziś o 06:50 wstałem by przed 8 być już na rowerze. Poranek chłodny ( -2 stopnie )... Wszędzie szron, co dodaje uroku okolicznym widokom :)
Wystarczyło nałożyć na siebie kilka warstw ubrań i można wytrzymać :). Jechało się znakomicie, a od około godziny 10 temperatura już była dodatnia i optymizmem napawało bezchmurne niebo i słoneczko :)
Na podbój gminy ruszyłem przez Stargard/Kołbacz i na drogę starą "trójkę" zdegradowaną do grogi gminnej wszystko było w porządku do póki nie zobaczyłem znaku "Gmina Bielice" niedaleko stawów rybnych i tam właśnie zrozumiałem - Ja już tu byłem, ja tu byłem rowerem..." mój główny cel już dawno zdobyty :P. Od tego momentu zaczął działać plan zapasowy - do Cedyni !!!, ale źle skręciłem... Pokrętnymi drogami trafiłem pod elektrownię "Dolna Odra"
Stąd już prosta droga na Szczecin, a w Szczecinie DDR - trafiłem na masę szkła po stłuczkach, ekipy sprzątające prawdopodobnie traktują je jako śmietniki na szkło... Test na opony Vittoria Voyager z wkładką antyprzebiciową - ocena pozytywna :D, ale o niektórych odcinkach DDR nie można powiedzieć, że są brzydkie:
Na zdjęciu ścieżka na wyremontowanym bulwarze, nocą jest tam wręcz romantycznie :D
Wracając ze Szczecina już mocno odczuwałem przejechany dystans ( w Szczecinie około 115/130 km ), Dojeżdżając do Marianowa spojrzałem na licznik, który pokazał mi 176,36 km, a do głowy mi przyszedł pomysł - Dlaczego by nie dokręcić do pełnej liczby ???- Wpadłem na chwilkę do domu by coś na ciepło skubnąć i wybrałem się jeszcze do Dobrzan i powrót i przybyło kolejne 25 km :D. Tym akcentem przekroczyłem pierwszy raz 200 km w tym roku :) !!!
A oto Mapka z przejazdu :)
Do zobaczenia na drogach ;) !!!!